Całkiem dobry, zakrawający nawet na klasykę gatunku amerykański horror w reżyserii Jamesa Wana – twórcy „Piły” i „Naznaczonego” wyprodukowany przez wytwórnię filmową Universal Pictures. To dobra alternatywa na święta do wczorajszej – śmiesznej komedii o Mikołaju. Produkcja ma tym razem poważną fabułę i odpowiednie do klimatu dialogi, jest też wątek kryminalny w tym horrorze.
Młode małżeństwo znajduje pod drzwiami kukiełkę dostarczoną tam w paczce przez nieznanego nadawcę,a należącą kiedyś do brzuchomówczyni zamordowanej przez przodków mieszkańców miasta. Jakiś czas później ktoś zabija kobietę podczas nieobecności jej męża i wyrywa jej przed śmiercią język. Młody małżonek (frajer?) jest podejrzewany przez miejscową policję o zabójstwo żony i od tej pory jeszcze bardziej niż policja pragnie wyjaśnić zagadkę tajemniczej śmierci i udowodnić swoją niewinność. Racjonalni śledczy nie dowierzają mu bowiem że jego żonę zamordował duch martwej artystki mieszkający w tajemniczej kukiełce….
Nowo poznana staruszka opowiada świeżo upieczonemu wdowcowi wierszyk o brzuchomówczyni i dopiero wtedy zaczyna się prawdziwa – krwawa rozgrywka, atmosfera zagęszcza się gdy facet zdaje sobie sprawę że postać artystki jest związana ze śmiercią jego żony. Tymczasem ktoś wykopuje z grobów sąsiadujących z grobem martwej brzuchomówczyni trupy ich wszystkich dzieci….
Fabuła produkcji uzupełniona jest o kilka widowiskowych mordów i dlatemu film przypomina czasami „Laleczkę Chucky”, czy „Władcę lalek„. Klimat filmu uzupełnia ścieżka dźwiękowa dodająca mu grozy, a ta muzyczka została nawet wykorzystana w jednym z utworów poznańskiego rapera „Słonia”. Przerażająca atmosfera i szarpiący nerwy klimat pozwalają obejrzeć horror w samotności i po ciemku bo tylko wtedy widz odczuje należycie zawartą w produkcji grozę. Charakteryzacja postaci też jest pod tym kątem perfekcyjna + scena w kostnicy ze wstającym trupem, MikeHarry się żywo zaciekawił tym filmem, ale średnio się przestraszył. Na koniec filmu wyjaśnia się oczywiście zagadka kryminalna, która wg. MikeHarry`ego jest tutaj perfekcyjnie dopasowana do zdarzeń horrorowych. Śledztwo policyjne miesza się tu z opowieściami o duchach i z irracjonalnymi na pozór, ale strasznymi wydarzeniami….. Bo kto by pomyślał że zabójcami mogą być….
Efekty specjalne nie są przesadzone!. Grozę budzi postać samej martwej artystki jak i jej ofiar, które zabija przez swoje lalki – wszystkie kończą z dziwną deformacją twarzy.
Gra aktorska: tutaj na uwagę zasługuje tylko odtwórca głównej roli (Ryan Kwanten) na którego postępowaniu opiera się praktycznie cała fabuła bo grana przez niego postać ma swój pierwszoplanowy udział prawie w każdej scenie. To mało znany aktor, ale jak na taki film nieźle sobie poradził i odpowiednio odegrał rolę usiłującego wyjaśnić kryminalną zagadkę z przeszłości, która daje o sobie znać w obecnych czasach.
Dla kogo film?
Film powinni zobaczyć fani wszelakich kukiełek i pacynek, a przekonają się że nie muszą one być koniecznie elementami teatralnej satyry. Lubiącym horrory o laleczkach (wyżej już wymienione) film też się spodoba i zostawi w ich pamięci znak różnorodności bo rola laleczek tutaj jest trochę inna niż w ww.. Z drugiej strony jeśli ktoś już się wyoglądał Władcy lalek” kilkakrotnie z braku innych filmów z kukiełkami w tle to produkcja może go nudzić i nie straszyć w ogóle. MikeHarry się podczas seansu jednak nie nudził i poleca go również wszystkim hejterom pacynek i kukiełek bo może po seansie się do nich przekonają. Chyba nie bez powodu jedyny przedstawiciel horror – rapu w Polsce (Słoń/WSRH) wykorzystał ścieżkę dźwiękową z „Dead Silence” w swoim utworze….
*A już w tym tygodniu debiutancki wpis w jednej z nowych kategorii….