W wiedeńskiej szkole baletowej w tajemniczych okolicznościach i w okropny sposób ktoś morduje tancerki – jedną po drugiej. instruktorka tańca, służące i dyrektorki na pozór nie dostrzegają problemu, tym bardziej że same nim są i udaje im się sprytnie zwieść z tropu prowadzącą dochodzenie w sprawie morderstw policję. Do szkoły przyjeżdża uczennica z Ameryki i to ona wreszcie odkrywa tajemnice i przekleństwo tego miejsca i oczywiście kluczową rolę ciała pedagogicznego odegraną przez nie w brutalnych zabójstwach tancerek.
Pierwsza i część „Trylogii Trzech Matek” włoskiego reżysera Dario Argento i według brytyjskiego pisma „Total Film” – trzeci, najlepszy horror w historii kina. Obecnie trzeba wziąć pod uwagę że jest już nieco stary (1977 r.), ale to wpływa na jego realizm bo jedyne efekty specjalne użyte w produkcji to sztuczna krew (widać dokładnie tę sztuczność) i scenografia w tajnym pokoju za gabinetem, który okazuje się być siedzibą pierwszej wiedźmy. Nie można również pominąć – odnośnie efektów specjalnych tytułowych „Odgłosów” towarzyszących widzowi praktycznie od początku filmu. Zaraz po przyjeździe Amerykanki do Wiednia w ulewny wieczór, kiedy jedzie taksówką do szkoły….. MikeHarry poleca widzom wsłuchać się bo dźwięki naprawdę budzą grozę i wywołują uczucie jakie towarzyszy człowiekowi gdy zdaje sobie sprawę że jednak nie jest sam w domu….lub nie jedynym żywym na cmentarzu….
Gra aktorska
Międzynarodowa: włosko – amerykańsko – austriacka. Szerszej publiczności znana jest tylko Jessica Harper – odtwórczyni roli amerykańskiej uczennicy baletu. Rolę „Matki Westchnień” – osiadłej w Wiedniu jednej z trzech wiedźm – sióstr, która kieruje tą szkołą baletową odegrała 90-cio letnia, emerytowana prostytutka, którą reżyser przywlókł na plan z ulicy. Ot, taka ciekawostka i nie wiem czy ewenement na planach filmowych, no cóż każdy artysta (a reżyser bez wątpienia takim jest) ma swój gust, fochy, fanaberie….
Babcia- prostytutka nie jest wymieniona w napisach końcowych z imienia i nazwiska jako aktorka. Kolejne pismo, tym razem „Empire” jednym z 500 najlepszych filmów wszech czasów.
Opowieść o Mater Suspiriorum jest trochę nudna bo dzieje się tylko w jednym miejscu – szkole baletowej, akcja i teksty bohaterów też dupy nie urywają, a w nastrój grozy wprawia tylko wymieniony już dźwięk i czasami obrzydzają seans sztucznie wyglądające morderstwa. W jakąś nerwicę mogą widza wpędzić krzyki i wrzaski baletnic, które wypędzały MikeHarry`ego z nastroju grozy i podnosiły na równe nogi z kanapy. Tutaj twórcy się nie postarali bo na twarzach dziewczyn przerażenie nie rysuje się zbyt realistyczne i wiarygodne (a przecież do tego nie potrzeba efektów komputerowych) i jest nastawione tylko na to aby narobić jak najwięcej hałasu i wku**ić widza, przynajmniej ja odniosłem takie wrażenie że z tym przerażeniem i krzykami jest coś nie tak, ktoś tu po prostu przesadził. Rzymskie perypetie Mater Lacrimarum – ostatnia cześć trylogii ….jest już ciekawsza, straszniejsza i bardziej realistyczna, chociaż krytycy ocenili ją gorzej od Mater Suspiriorum i produkcja poniosła podobno klęskę komercyjną.
Wnętrze szkoły baletowej w Wiedniu (film)
Jednak warto obejrzeć sobie tą produkcję trwającą półtorej godziny, której budżet wyniósł w owych czasach 1 milion i 430 tysięcy dolarów, a została ona wyprodukowana wyłącznie przez włoską wytwórnię filmową aby uzupełnić sobie tę grozę jakiej doświadczyło się oglądając najnowszą część. Najlepiej oczywiście zaczynać seans całej trylogii od Mater Suspiriorum, ale MikeHarry przebąkiwał już coś że środkową częścią wypocin Dario Argento się tutaj nie zajmie. Film nie jest już taki groźny (nie dotyczy to dźwięku) być może ze względu na swój wiek i standardy, kanony w kinematografii panujące w latach 70. Wtedy to był hit – najstraszniejsze co może być, a teraz pozostał tylko klasyk, który doczekał się wzmianki w tekście poznańskiego rapera „Słonia”.